Prosto zza biurka na stok. „A ze stoku na SOR”

Prosto zza biurka na stok. „A ze stoku na SOR”

Dodano: 
Turyści na stoku w Zakopanem
Turyści na stoku w Zakopanem Źródło: Shutterstock / Roman Mikhailiuk
Największe jest ryzyko u osób, które stawiają pierwsze kroki na stoku, i które na narty przyjechały prosto zza biurka. U osób nieprzygotowanych do sezonu ryzyko poważnego urazu kolana rośnie o 40 proc. – mówi dr Konrad Słynarski, ortopeda.

Katarzyna Pinkosz, NewsMed: Ferie, w górach śnieg, wiele osób wyjeżdża w góry na narty. A w Pana gabinecie widać już pierwszych pacjentów po urazach narciarskich?

Dr Konrad Slynarski: Korzystamy ze śniegu, więcej osób wyjeżdża w góry. Powoli zaczynamy widzieć pacjentów, którzy przyjeżdżają do nas z urazami, których doznali na stoku.

Co jest najczęściej przyczyną urazów na nartach? Brawura, nieprzygotowanie, złe warunki, czy po prostu pech?

Zawsze pytam pacjentów, którzy do nas przychodzą po urazach, jak do tego doszło. Większość spośród osób, które trafiają do nas po urazach, jeździ na nartach sporadycznie.

Najczęstszą przyczyną jest brak odpowiedniego przygotowania; wiele osób z braku czasu, ale też motywacji nie uprawia w ciągu roku sportu na tyle często, by być w dobrej kondycji. To w dużym stopniu zwiększa ryzyko. U osób, które nie są przygotowane, ryzyko urazu wzrasta nawet o 40 proc.

Oczywiście, urazy na stoku zdarzają się też osobom wysportowanym, uprawiającym sport na wysokim poziomie, jednak tak dzieje się rzadziej.

Większość pacjentów liczy, że da sobie radę, bo przecież już nieraz jeździło na nartach?

Z reguły pamiętamy, jak jeździliśmy na nartach rok czy dwa lata temu i wydaje nam się, że jesteśmy tak samo sprawni. Niestety, z biegiem czasu nasza siła spada – słabną mięsnie, które są naszym naturalnym amortyzatorem i pomagają stabilizować stawy. A poza tym wraz z wiekiem wytrzymałość naszych tkanek jest coraz słabsza.

Z punktu widzenia ortopedy: jak powinniśmy przygotować się do wyjazdu na narty? I czy nie jest za późno, jeśli wyjazd już za kilka dni?

Najlepiej, gdybyśmy wszyscy mieli nawyk uprawiania sportu nie przed samym wyjazdem na narty, tylko przez cały rok. Trudno określić, jak długo powinno trwać przygotowanie do sezonu: czy miesiąc-dwa wystarczą. Wszystko zależy, w jakim stopniu jesteśmy sprawni. Osoba, która ogóle nie uprawia żadnego sportu i przez cały rok nie jest aktywna, nie przygotuje się w ciągu tygodnia do wyjazdu.

Takie przygotowania powinny trwać kilka miesięcy, obejmować sprawność ogólną – bo przecież nie o to chodzi, by ćwiczyć tylko kolano czy staw skokowy.

Narty to sport bardzo kontuzjogenny?

Nie, moim zdaniem u osoby, która potrafi jeździć na nartach, ryzyko urazu jest niewielkie. Dużo większe ryzyko jest u osób, które rozpoczynają swoją przygodę z nartami czy ze snowboardem. One najczęściej doznają urazów.

Czyli najtrudniej jest początkującym?

Tak, największe jest ryzyko u osób, których są to „pierwsze razy” na stoku. Dlatego zalecałbym, by nie uczyć się jeździć samodzielnie albo ze znajomym, który nie potrafi dobrze przekazać wszystkich informacji. Warto skorzystać z pomocy instruktora, który pokaże, jak się rozgrzać, jak bezpiecznie upaść. U osoby dobrze jeżdżącej na nartach czy na snowboardzie, ryzyko urazu jest niewielkie.

Jednak nawet osoby dobrze jeżdżące na nartach powinny być przygotowane do sezonu?

Na ryzyko urazu ma wpływ wiele czynników: np. brak przygotowania fizycznego, źle dobrany sprzęt.

Źle dobrane wiązania mogą o 50 proc. zwiększyć ryzyko urazu kolana. Ważna jest technika jazdy, dlatego osoby początkujące mają dużo większe ryzyko kontuzji.

Oczywiście, duży jest też wpływ warunków zewnętrznych – nieprzygotowany stok, złej jakości śnieg, wystająca trawa, kamienie, mgła, mocno ograniczona widoczność, oblodzenie – to wszystko zwiększa ryzyko.

Dużo większe ryzyko urazów głowy mają osoby nieużywające kasków. Dziś sprzęt sportowy jest tak dobrej jakości, że nawet będąc amatorami, możemy kupić narty, na których jesteśmy w stanie mocno się rozpędzić. Czasem stoki są zatłoczone, a im większa liczba osób na stoku, tym większe ryzyko zderzenia. Jak mówię: zawsze pytam pacjentów, jak doszło do urazu. Okazuje się, że duża liczba urazów to wynik zderzenia: ktoś stoi przed wyciągiem i czeka na kolejkę, a ktoś inny jedzie na nartach lub na snowboardzie i nie wyhamuje.

Czyli wypadek ma osoba kompletnie niewinna?

Często pacjenci opowiadają, że ktoś w nich wjechał i doszło do poważnego urazu.

Do jakich najczęściej urazów dochodzi podczas jazdy na nartach?

70 proc. urazów na nartach dotyczy kończyn dolnych. Z nich najczęstszymi są skręcenia kolana: ok. 20-25 proc. urazów to zerwania więzadeł krzyżowych w kolanie.

Dochodzi też do różnych uszkodzeń towarzyszących, jak uszkodzenia łąkotek, więzadeł pobocznych.

Kręgosłup, głowa: to ok. 10-15 proc. urazów. Przy braku kasku jest ich znacznie więcej. Osoba jadąca na nartach jest w stanie rozwinąć prędkość porównywalną do prędkości samochodu czy motocyklu: dlatego bardzo ważne jest, by zabezpieczyć głowę kaskiem.

Z kolei w przypadku snowboardu dominują urazy rąk – złamania, skręcenia w obrębie nadgarstka, przedramienia, uszkodzenia barku, złamania w obrębie kości ramiennej, stawu ramiennego.

Jak postępować na stoku, by nie pogłębiać urazu?

Pacjenci często opowiadają, że jeździli na nartach, przewrócili się, skręcili kolano, ale wstali, wydawało się, że nic im nie jest i jeździli dalej. A potem okazało się, że z kolanem było coraz gorzej. Warto po każdym urazie zatrzymać się, zwrócić uwagę na to, czy staw jest w pełni ruchomy, czy nie dzieje się nic niepokojącego, czy nic nie przeskakuje, nie blokuje się. Jeśli jest ból, opuchnięcie, krwiak, zniekształcenie kończyny, to na pewno nie należy dalej jeździć, tylko wezwać pomoc. Często zdarza się, że uraz jest poważny, osoba nie jest w stanie wezwać pomocy, warto skorzystać z pomocy innych. Jeśli to możliwe, to warto unieruchomić kończynę, zabezpieczyć osobę przed wychłodzeniem, wezwać pomoc.

Wspomniał Pan, że najczęściej zdarzają się urazy kolan, czy po takim urazie można wrócić do jazdy na nartach?

Nie ma dwóch takich samych urazów, więc trudno generalizować, jednak metody operacyjne, które stosujemy, są bardzo skuteczne: np. w przypadku rekonstrukcji więzadeł szansa na powrót do sportu jest rzędu 90 proc.

Oczywiście, potem taka osoba musi przygotować się do powrotu do uprawiania sportu. Jednak współczesne techniki chirurgiczne są coraz bardziej doskonałe, umożliwiają przywrócenie pełnej sprawności.

Czytaj też:
30-latek skazany na endoprotezę? „To tak, jakby zamiast leczyć zęby, wymieniać je na nowe”