Katarzyna Pinkosz, NewsMed, Wprost: Zwykle słyszymy negatywną informację: Polacy żyją krócej niż mieszkańcy Europy Zachodniej, jednak Pan mówi o skoku cywilizacyjnym, podkreślając, że długość życia w ostatnich 25 latach w Polsce wzrosła – o 8 lat u mężczyzn, o 6 lat u kobiet. Wciąż jesteśmy jednak w tyle w stosunku do krajów Europy Zachodniej, za co w głównej mierze odpowiadają choroby sercowo-naczyniowe. Co powinno się zmienić w Polsce i w polskiej kardiologii?
Prof. Przemysław Mitkowski: W całej Europie wciąż jedną z głównych przyczyn zgonów są choroby układu sercowo-naczyniowego. Przed wyborami do Parlamentu Europejskiego pojawiło się hasło zachęcające, żeby w tej kadencji większą uwagę zwrócić na schorzenia kardiologiczne. W poprzedniej kadencji hasłem była walka z nowotworami (Beating cancer). Leczenie chorób układu sercowo-naczyniowego ma być priorytetem obecnej kadencji Europarlamentu. W Polsce długość życia w ostatnich 25 latach rzeczywiście wzrosła, jednak wciąż główną przyczyną zgonów osób w wieku produkcyjnym (poniżej 65. roku życia), są choroby układu sercowo-naczyniowego. Jesteśmy krajem wysokiego ryzyka chorób sercowo-naczyniowych.
Jak to zmienić?
Wiele jest do zrobienia. Pierwsza rzecz to profilaktyka; zapobieganie i wczesne leczenie czynników ryzyka, takich jak nadciśnienie tętnicze, cukrzyca czy hipercholesterolemia, którą ma ponad 20 mln Polaków – to najczęściej występujący pojedynczy czynnik ryzyka. Konieczne jest zwiększenie aktywności fizycznej, dbanie o prawidłową masę ciała, nieuleganie nałogom, przede wszystkich palenia papierosów, a także papierosów elektronicznych, czy stosowanie podgrzewaczy nikotyny.
Co jest ważne poza profilaktyką?
Udostępnienie terapii, które są skuteczne w leczeniu czynników ryzyka: np. w nadciśnieniu tętniczym mamy obecnie dostępne i refundowane wszystkie ważne opcje terapeutyczne, ale w przypadku hipercholesterolemii – już nie do końca. Również w leczeniu cukrzycy nie u wszystkich pacjentów możemy zastosować wszystkie najnowsze terapie.
Ważna jest też dostępność do skutecznego leczenia niewydolności serca, do której prowadzą różne schorzenia, jak nadciśnienie tętnicze, choroba niedokrwienna, wady zastawkowe, zapalenie mięśnia sercowego, kardiomiopatie. Kolejna rzecz to choroby rzadkie – uczymy się coraz lepiej je rozpoznawać, wiemy, że u niektórych pacjentów mamy już skuteczne leczenie hamujące postęp tych chorób lub nawet powodujące cofnięcie się niektórych objawów.
W Polsce mamy epidemię chorób układu sercowo-naczyniowego. Szczególnie często występuje choroba niedokrwienna serca, niewydolność serca, zaburzenia rytmu, w tym migotanie przedsionków (AF). Ponad 20 proc. osób powyżej 65. roku życia ma migotanie przedsionków. W tym roku pojawiły się leki generyczne tzw. nowych doustnych antykoagulantów (bezpośrednich inhibitorów czynników krzepnięcia); może wreszcie doczekamy się ich refundacji u chorych z AF. Są też nowe technologie w leczeniu wad zastawkowych, mniej inwazyjne. Dzięki nim można zaoferować skuteczne leczenie pacjentom, których do tej pory nie mieliśmy czym leczyć. Przezskórne wszczepienie zastawki aortalnej, czyli TAVI, przezskórne leczenie niedomykalności zastawki mitralnej metodą brzeg do brzegu były już wcześniej refundowane w ramach procedur wysokospecjalistycznych, a od stycznia 2024 roku weszła do refundacji procedura naprawy zastawki trójdzielnej metodą brzeg do brzegu.
Czytaj też:
Dialog prezesów. Prof. Gil: Hasło „Polska kardiologia, europejskie standardy” cały czas aktualne
Sukcesem – na który ciężko pracowaliśmy jako środowisko – była też refundacja mechanicznego wspomagania krążenia – tzw. sztucznego serca, sztucznej komory (LVAD); nie tylko w przypadku chorych oczekujących na transplantację, ale także u pacjentów, którzy mają z pewnych względów przeciwwskazania do transplantacji, a ta terapia będzie u nich leczeniem docelowym. Mamy najnowsze wyniki badań, że w tej grupie pacjentów śmiertelność wynosił ponad 5 proc. w ciągu roku, a dzięki stosowaniu LVAD, śmiertelność wynosi też 50 proc., ale nie w ciągu raku, a w ciągu 5 lat. Sądzę, że wkrótce będą dostępne kolejne generacje tej technologii; urządzenie będzie całkowicie wszczepialne. To jest perspektywa najbliższych 5-10 lat. Poza stymulacją bezelektrodową mamy nowoczesne metody stymulacji, które zapewniają bardziej fizjologiczne pobudzania serca do skurczu. Chciałbym, żebyśmy wszyscy się tej technologii uczyli, by zaoferować pacjentom lepsze życie.
Musimy też walczyć z „fake newsami”, pojawiającymi się w Internecie, które nie mają nic wspólnego z nauką. To jest poważne wyzwanie dla całego środowiska kardiologicznego, ale także dla NFZ, Ministerstwa Zdrowia.
Wiele zmian organizacyjnych czeka wkrótce polską kardiologię?
W ramach Krajowej Rady ds. Kardiologii bardzo intensywnie pracujemy nad ustawą dotyczącą Krajowej Sieci Kardiologicznej; jest ona jednym z kamieni milowych, by uzyskać finansowanie w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Będą tworzone ścieżki postępowania, ma być zapewniony dostęp do najnowszych technologii i oferowanie tych, które wydłużają życie, poprawiają jego komfort. Celem jest to, żeby pacjent w chorobie był jak najdłużej samodzielny, uczestniczył w życiu rodzinnym, społecznym, zawodowym.
Pracujemy też nad wykorzystaniem środków z Narodowego Programu Chorób Układu Krążenia; to 270 mln zł rocznie przez okres 10 lat. Chcemy położyć duży nacisk na edukację personelu medycznego, edukację pacjentów, programy profilaktyczne, a także na innowacyjność polskiej kardiologii. Musimy wdrożyć nie tylko nowoczesne rozwiązania systemowe, ale także zwiększyć dostęp do innowacyjnych technik diagnostycznych, leków i wyrobów medycznych. To wszystko będzie powodowało, że będziemy poprawiali rokowanie pacjentów z chorobami układu krążenia i dążyli do tego, by średnia długość życia Polaków nie odbiegała od średniej wieku w krajach zachodnich. Pracy przed nami dużo, ale mamy ogromny zapał. Chcemy, by pacjenci korzystali z wielu zdobyczy współczesnej medycyny. Przykładem jest modyfikacja programu B.101 (leczenie hipercholesterolemii); daje to szansę na osiąganie celów terapeutycznych u pacjentów po zawale serca. Uważamy, że należy dalej liberalizować kryteria włączenia do programu, ale też edukować lekarzy i pacjentów o konieczności osiągania celów terapeutycznych i możliwościach dostępu do najnowszych technologii.
Jeśli to wszystko się uda: jest szansa, że za 10-20 lat średnia długość życia Polaków nie będzie odbiegać od europejskiej średniej?
Jestem przekonany, że tak, ale to się nie uda bez edukacji, rozpoczętej już od przedszkola i szkoły podstawowej. Dzieci mają ogromny wpływ na rodziców, wnuki na dziadków. Słowa: „Dziadku, nie pal, bo chcę z Tobą pograć w piłkę”, „Tato, czy sprawdziłeś sobie cholesterol?” mogą wiele zmienić. Musi być realizowany pakiet badań profilaktycznych, pakiet szczepień ochronnych – to bardzo ważne u osób wysokiego ryzyka, u których infekcja dróg oddechowych, ze względu na chorobę układu krążenia, może doprowadzić do zgonu lub istotnego pogorszenia stanu zdrowia.
Po zachorowaniu na grypę, infekcję pneumokokową, zwiększone ryzyko sercowo-naczyniowe utrzymuje się nawet ponad 10 lat. Są różne ważne wydatki w życiu, jednak najważniejsze są inwestycje w zdrowie. A regulator rynku usług zdrowotnych powinien udostępniać wszystkie sprawdzone, znane nauce sposoby, by pacjenci mogli z nich korzystać.
Czy dziś kardiologia jest priorytetem? Jesteśmy coraz bliżej wypełnienia Dekalogu polskiej kardiologii?
Mamy już tzw. Dekalog 2 (z mojego pierwszego Dekalogu większość punktów zostało zrealizowanych, obecny Dekalog polskiej kardiologii ułożył prof. Gil). Mamy też ogromną determinację, by jego poszczególne punkty były realizowane.
Czytaj też:
Prof. Gierlotka dla NewsMed: Mamy dużo do zrobienia i poprawy
Prawdziwym kapitałem polskiej kardiologii są ludzie, którzy ją tworzą: lekarze, pielęgniarki, cały personel. To jest nasz ogromny skarb: ludzie, którzy mają pasję, dla których dobro pacjenta jest najważniejsze. Jestem przekonany, że nasza determinacja doprowadzi do realizacji celów, które zakładamy. Tym najważniejszym jest poprawa zdrowia sercowo-naczyniowego Polaków.
Często zaczyna Pan dzień pracy o siódmej rano?
Dziś był wyjątkowy dzień, bo o siódmej mieliśmy już zaplanowaną operację, dlatego, że obiecałem po południu kolegom z innego ośrodka pomóc w przeprowadzeniu zabieg, którego wcześniej nie wykonywali. Mój zespół uznał, że skoro istnieje konieczność przyjścia na operację na siódmą rano, to oczywiście będą. Dlatego zawsze powtarzam, że skarbem polskiej kardiologii są ludzie.
A ja po prostu bardzo lubię to, co robię i swój zawód. Często przychodzę do pracy już o siódmej rano, nawet, jak nie mam operacji, bo wtedy mam godzinę „dla siebie”, kiedy mogę zrobić wiele rzeczy administracyjnych. Myślę zresztą, że nie tylko tak wcześnie zaczynam pracę. To kwestia wyborów; lubię uczestniczyć w przedsięwzięciach, w których zmienia się rzeczywistość, dlatego w wiele z nich się angażuję. Trzeba być cierpliwym, konsekwentnym, a najważniejsze – „nie odpuszczać”. Wierzę, że uda nam się wspólnie wiele zmienić w polskiej kardiologii.
Prof. dr hab. n. med. Przemysław Mitkowski, kierownik Pracowni Elektroterapii Serca w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Poznaniu, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego w latach 2021-23. W pracy klinicznej i badawczej zajmuje się m.in. zaburzeniami rytmu serca, elektrokardiologią nieinwazyjną, wszczepialnymi urządzeniami do elektroterapii serca oraz leczeniem inwazyjnym w chorobie niedokrwiennej serca.
Czytaj też:
Możemy żyć kilkanaście lat dłużej. Kardiolog podaje proste sposoby