Wirtualna Polska rozpoczyna cykl artykułów o internetowych „uzdrawiaczach”, czy pisząc wprost – szarlatanach. Pierwsza część dotyczy Oskara Dobosza, który starał się „leczyć” nowotwór u 60-latki przy pomocy rozcieńczalnika.
Dziennikarze zaznaczają, że biznes oszustów oferujących alternatywne, szkodliwe metody leczenia, wart jest miliony złotych.
„Biopsja rozsieje nowotwór”
Pierwszy artykuł cyklu opisuje historię pani Ewy, 60-latki, u której po badaniach USG znaleziono guza w piersi. Lekarz w dokumentacji medycznej zaznaczył BIRADS4C, co oznaczało ryzyko złośliwego nowotworu na poziomie 50-95 proc. Kolejne badania potwierdzały te wyniki. Następnym krokiem powinna być biopsja, czyli podstawa diagnostyki w onkologii, jednak pani Ewa bała się tego zabiegu.
Na jej decyzje wpłynęły opinie wyczytane na grupach tworzonych przez „naturopatów, wszelkiej maści uzdrawiaczy, znachorów, ale – niestety – także pewną grupę lekarzy” podważających medycynę akademicką i sens badań naukowych. W ich ocenie biopsja jest zła (spowoduje dalszy rozwój choroby), a najlepszym wyborem są „naturalne” sposoby leczenia. W tej grupie znaleźli się m.in. inżynier Jerzy Zięba i lekarz Hubert Czerniak.
„Nie pozwólcie sobie zrobić żadnej biopsji, bo każda biopsja to jest rozsianie. Jeśli macie, nie daj Bóg, nowotwory złośliwe, to rozsiewacie, minimalizujecie swoje szanse przeżycia” – WP cytuje wypowiedź Czerniaka sprzed lat.
Pani Ewa chciała się do niego zapisać, ale nie było terminów. Skierowano ją do naturopaty Oskara Dorosza. Tak naprawdę człowieka bez wykształcenia medycznego, ani doświadczenia w tej dziedzinie. Wcześniej sprzedawał części samochodowe. Jednak zdobywał coraz większą popularność w serwisach społecznościowych. Jak naturopata zaczął przyjmować pod koniec 2022 r., prezentując na swojej stronie teorie sprzeczne z wiedzą medyczną.
"Osoby z nowotworami leczone chemioterapią żyją średnio 3 lata, podczas gdy ci, którzy rezygnują z tej metody, żyją nawet do 8 lat" – to jeden z jego wpisów.
Konsultacje przez Internet
Pani umówiła się z Doroszem na konsultację online, Messengerem przesłała wyniki badań. „Ja na tym USG nie widzę nieprawidłowości 4C na 99 proc. Ale to zmiana, którą należy monitorować i się pozbyć, a pozbyć możemy się przez suplementacje, tym bardziej że to nie jest duża zmiana” – napisał w odpowiedzi.
Pani Ewa na polecane przez Dorosza suplementy (dość powszechne, jak kurkumina, bor, krzem, jod, olejek CBD) wydawała tysiące złotych. „Naturopata” polecił jej nawet środek, który jest rozcieńczalnikiem, czyli substancją chemiczną.
Po kilku tygodniach Dorosz opisał wyniki nowych badań pani Ewy jako "piękne". 60-latka dalej się suplementowała, tymczasem jej markery nowotworowe wzrosły z 6 na 15, co świadczyło o rozwoju choroby.
Dorosz polecił kolejny suplement, popularny wśród samozwańczych uzdrowicieli jednak niemający potwierdzonej badaniami skuteczności.
Stan pani Ewy się pogarszał, pojawiały się kolejne dolegliwości. W lipcu trafiła do szpitala, wyniki pokazały rozległe przerzuty kwalifikujące ją jako pacjentkę paliatywną. Po trzech miesiącach wyniki biopsji wskazywały na obustronny nowotwór złośliwy piersi.
Onkolodzy pytani przez autora artykułu nie podjęli się dokładnej diagnozy, jednak stwierdzili, że nowotwór wykryty u pani Ewy bardzo rzadko daje tak szybkie przerzuty do mózgu. „To jest nowotwór złośliwy, który bezwzględnie należy natychmiast leczyć” – podkreślali i dodawali, że nie podjęliby się diagnozowania na podstawie samego USG, zwłaszcza wysłanego przez Messengera.
Opis badania USG pani Ewy wskazywał na powiększone węzły chłonne, tymczasem Dorosz tego nie widział.
W przypadku pani Ewy było za późno na jakiekolwiek leczenie. Zmarła w listopadzie 2023 r. Rok po diagnozie. Zdaniem onkologów mediana przeżycia z rakiem tego typu to siedem lat, a wcześnie wykryty daje 95 proc. szans na wyleczenie.
Czytaj też:
Dr Pogoda: Nowy koniugat skuteczny w leczeniu pacjentek z HER2 low
Naturopata to nie zawód medyczny
Ministerstwo Zdrowia podkreśla, że naturopatia nie jest dziedziną medycyny, choć w rejestrze Ministerstwa Pracy ten zawód ma swój kod.
„Naturopata z wieloletnim doświadczeniem w leczeniu pacjentów naturalnymi metodami. Rozpoznawalny w całej Polsce, zdobył uznanie dzięki swojemu niekompromisowemu podejściu do medycyny. Moim głównym celem jest demaskowanie prawdziwych przyczyn powstawania chorób w dzisiejszych czasach” – pisze na swojej stronie Oskar Dorosz. Pani Ewa nie była jedyną, którą „leczył”.
Na kilkukrotnie wysłane pytania dziennikarzy WP nie odpowiedział. Nie reagował też na żadną inną próbę kontaktu.
Artykuł w WP to początek serialu podcastowego „Szarlatan”.
Czytaj też:
Niespotykany wzrost liczby zachorowań na nowotwory w Polsce