Choroby serca to niezmiennie najczęstsza przyczyna śmierci w Polsce i na świecie. W naszym kraju odpowiadają za niemal połowę wszystkich zgonów. Na stan zdrowia naszego serca wpływa wiele czynników zależnych od naszego zachowania czy codziennych nawyków.
Tego nie lubi twoje serce – brak aktywności przede wszystkim
Kardiolodzy wymieniają pięć powszechnych nawyków czy zaniedbań, które mogą zwiększać ryzyko wystąpienia schorzeń sercowo-naczyniowych.
To przede wszystkim brak aktywności fizycznej.
„Wysiłek fizyczny dla serca jest bardzo ważny. Z tym jest problem, bo regularny wysiłek fizyczny deklaruje 30-40 proc. Polaków, ale codzienny wysiłek fizyczny najwyżej 8 proc”. – mówił NewsMedowi prof. Maciej Banach, kardiolog i lipidolog.
Siedzący tryb życia może prowadzić do zwiększonej masy ciała, wysokiego poziomu cholesterolu i podwyższonego ciśnienia krwi, a to są czynniki zwiększające ryzyko chorób układu krążenia.
Wysiłek fizyczny powinien być regularny. Co ważne, nie muszą to być intensywne ćwiczenia. Można wybrać aktywność, która najbardziej nam odpowiada.
„Zacznij od prostych czynności, takich jak chodzenie, rozciąganie się lub jazda na rowerze stacjonarnym. Nawet krótkie okresy aktywności, takie jak 10-minutowe spacery, mogą się z czasem kumulować i stopniowo zwiększać korzyści zdrowotne” – mówi dr Christopher Broyd, brytyjski kardiolog w rozmowie z „The Independent”.
Te zachowania mają też fatalny wpływ
Co jeszcze negatywnie wpływa na nasze serce?
Przewlekły stres.
„Długotrwały stres może negatywnie wpływać na serce, poprzez podnoszenie ciśnienie krwi, co zwiększa ryzyko zawału serca lub udaru mózgu. Stres sprzyja również niezdrowym mechanizmom radzenia sobie z nim, takim jak przejadanie się lub palenie” — mówi dr Broyd.
Ze stresem można radzić sobie poprzez regularną aktywność fizyczną. Może to być spacer, niewymagające ćwiczenia czy joga. Pozwoli to rozładować napięcie i poprawić nastrój poprzez zwiększenie produkcji endorfin.
Czytaj też:
Tak zmniejszysz ryzyko zawału. Wystarczy dosłownie chwila
Niezdrowy sen.
Jak wyjaśnia dr Broyd, niedobór snu lub sen złej jakości może prowadzić do podwyższonego ciśnienia krwi, przyczyniać się do otyłości i zakłócać naturalne procesy naprawcze organizmu. Zaburzenia snu, jak chociażby bezdech senny, mogą również negatywnie wpływać na zdrowie serca.
Aby poprawić komfort snu, można wypracować odpowiednie nawyki, jak m.in. stałe godziny zasypiania i budzenia się.
„Kładź się spać i wstawaj o tej samej porze każdego dnia, nawet w weekendy” — radzi brytyjski kardiolog. „Przed zaśnięciem staraj się wykonywać czynności, które uspokajają, jak czytanie i unikaj czynności pobudzających, takich jak oglądanie programów telewizyjnych” — dodaje.
Warto również ograniczyć spożywanie przed snem kofeiny, nikotyny i alkoholu.
Używki.
„Zakończmy temat, że jakieś używki mogą być mniej lub bardziej zdrowe. Papierosy, alkohol plus inne, mocniejsze używki: z tym trzeba skończyć, by w ogóle mówić o zdrowiu. Zdrowie nie łączy się z żadną ilością alkoholu” – mówił prof. Banach w rozmowie z NewsMed.
„Nie ma takiej ilości alkoholu, która byłaby zdrowa. Każda ilość alkoholu jest szkodliwa. Zdrowie nie łączy się też z jakąkolwiek formą palenia – czy będą to papierosy, czy tzw. jednorazówki, czy podgrzewany tytoń. Jeśli chcemy żyć zdrowo, to unikamy używek” – podkreślał.
Izolacja społeczna.
„Izolacja społeczna lub poczucie samotności mogą zwiększyć ryzyko chorób serca. Badania wykazały, że samotność może powodować stres, podnosić ciśnienie krwi i negatywnie wpływać na funkcjonowanie układu odpornościowego, co może zaszkodzić zdrowiu serca” — mówi dr Broyd.
Kardiolog poleca intensywniejszy kontakt z rodziną lub znajomymi, ewentualnie zapisanie się do jakiegoś klubu czy kółka zainteresowań.
„Zmniejszenie izolacji społecznej wymaga czasu i wysiłku, ale poprzez odpowiednie próby na rzecz nawiązania kontaktu z innymi i budowania relacji można wzmocnić sieć kontaktów społecznych i ogólne samopoczucie, a ostatecznie poprawić zdrowie serca” — mówi dr Broyd.
Czytaj też:
Prof. Maciej Banach: Na choroby sercowo-naczyniowe umiera w Polsce więcej osób niż na nowotwory