Sprawdzili to badacze z Wydziału Antropologii Uniwersytetu w Toronto. Wyniki zostały opublikowane w czasopiśmie „Proceedings of the Royal Society”, poświęconym naukom biologicznym. To ważne badanie, bo zdaniem wielu organizacji zajmujących się zdrowiem problemy ze snem stają się globalną chorobą i poważnym zagrożeniem zdrowia publicznego.
Nie chodzi wcale o długość snu
Naukowcy zebrali dane dotyczące snu z 54 różnych społeczności. Okazało się, że zmęczenie nie wynika ze zbyt krótkiego snu, ale z zaburzenia rytmu domowego. Rytm dobowy to wewnętrzny zegar biologiczny, który reguluje cykle czujności i senności, reagując m.in. na zmiany światła w otoczeniu.
Kluczowe okazało się rozróżnienie trybu spania między populacjami w społeczeństwach uprzemysłowionych a społecznościami w rejonach nieuprzemysłowionych. I, mimo że czas snu w tej pierwszej grupie był większy, to jednak okazał się mniej efektywny.
„Ludzie mieszkający w społeczeństwach nieprzemysłowych — wiele z nich to lokalne społeczności, pozbawione elektryfikacji czy internetu, zamieszkujące Globalne Południe (państwa Afryki i południowej Azji) — śpią krócej, ale mają lepszą zgodność z rytmem dobowym”– piszą autorzy w podsumowaniu.
„Ciągłe przebywanie w pomieszczeniach tłumi silne sygnały dobowe, takie jak naturalne światło i temperatura, co potencjalnie prowadzi do rozregulowania rytmu dobowego” — podkreślają badacze.
Problemy ze snem, jakich doświadczają mieszkańcy Globalnej Północy (Europa, Ameryka Północna i najbardziej rozwinięte kraje Azji) są coraz powszechniejsze, ale nie wynikają z jego długości. Bo osoby z tych regionów śpią bezpieczniej i dłużej niż mniej rozwinięte społeczności, ale są narażone na takie czynniki jak m.in. zakłócenia wywoływane przez urządzenia elektroniczne i stres związany z pracą.
Musimy zadbać o chronohigienę
Śpimy długo i zbyt wygodnie, w porównaniu do społeczeństw zbieracko-łowieckich i koczowniczych, zdaniem autorów badania. „Właśnie te czynniki, które mogą poprawiać sen (m.in. bezpieczne miejsca do spania), mogą również zaburzać dostęp do pierwotnego rytmu dobowego, opartego na świetle słonecznym i wahaniach temperatury” – piszą naukowcy.
Eksperci uważają zatem, że problemem nie jest niedobór snu, dlatego zalecenia nie powinny bazować na jego długości. Zamiast tego sugerują, aby bardziej zadbać o tzw. chronohigienę, czyli nawyków, które synchronizują się z rytmem dobowym danej osoby.
„Ta koncepcja nie jest nowa, jednak nowe dane porównawcze silnie wspierają wcześniejsze prace wykonane przez klinicystów i badaczy, które skupiały się na funkcji dobowej u swoich pacjentów” – podkreślają autorzy badania.
Co zalecają w ramach chronohigieny? To m.in. stały, powtarzalny plan dnia, optymalna ekspozycja na światło naturalne i świadome korzystanie z urządzeń elektronicznych w godzinach wieczornych, co „może potencjalnie łagodzić negatywny wpływ zaburzeń rytmu dobowego i przyczyniać się do ogólnej poprawy jakości snu i samopoczucia”.
Czytaj też:
Naukowcy z Oksfordu: Na długość naszego życia wpływa 25 różnych elementów. I nie chodzi o geny