Choroba otyłościowa to coraz poważniejszy problem dla systemów ochrony zdrowia. Dotyczy całego organizmu i generuje ponad 200 powikłań, jest coraz większym wyzwaniem nie tylko epidemiologicznym, ale także ekonomicznym. O tym, jak wygląda obecnie postrzeganie i leczenie otyłości, rozmawiali eksperci podczas panelu zorganizowanego w czasie konferencji „Wizjonerzy – Reformatorzy Zdrowia 2025”.
Otyłość to niebezpieczna, wielowymiarowa choroba
– Narodowy Fundusz Zdrowia dostrzega otyłość jako chorobę cywilizacyjną, zauważa też potencjalne negatywne efekty tej choroby, związane z wielochorobowością i nie tylko. Odpowiedzą dla części pacjentów już jest program KOS BAR, bardzo mocno zaawansowany i mający bardzo dobre efekty – powiedział Marek Augustyn, zastępca prezesa NFZ.
Wiceprezes NFZ podkreślił, że to program kompleksowy. Nie dotyczy tylko medycyny interwencyjnej, ale także pomocy psychologicznej i także – jeżeli zachodzi potrzeba – chirurgicznej. Program KOS BAR dotyczy pacjentów z zaawansowaną chorobą otyłościową, ale NFZ dostrzega, że interweniować trzeba już na wcześniejszych etapach. Ważne są elementy profilaktyki: na portalach Diety NFZ i Akademia NFZ można znaleźć wiele potrzebnych informacji.
– Otyłość to choroba nie tylko związana z niezdrowym stylem życia czy niefrasobliwością. Trzeba obalić mit, że ktoś choruje tylko dlatego, że dużo je i mało się rusza. Nasze portale to element wspomagający wychodzenie z tego bardzo niebezpiecznego schorzenia – zaznaczył.
Na jego słowa zareagowała prof. Lucyna Ostrowska, prezes Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości.
– Wciąż mylimy profilaktykę z leczeniem, profilaktyka nie jest leczeniem. Przygotowanie diet, które mają służyć zdrowemu żywieniu, nie służy leczeniu. Można jeść dużo zdrowych produktów i wciąż być chorym – zaznaczyła.
Podkreśliła, że leczenie otyłości musi być kompleksowe. – Jest bardzo dużo fenotypów choroby otyłościowej. Przyczyny choroby mogą być różne: dotyczą np. zaburzeń sygnalizacji w centralnym układzie nerwowym i bilansu energetycznego, a sam bilans energetyczny może mieć różne przyczyny. Czynników środowiskowych, genetycznych, psychologicznych, metabolicznych, endokrynologicznych, jest bardzo dużo – wyliczała.
– Zaburzenie sygnalizacji w centralnym układzie nerwowym jest niezależne od naszej woli, każdy z nas może zachorować – dodała.
Podkreśliła, że elementem leczenia jest też psychoterapia, czasem potrzebna jest konsultacja psychiatryczna, ponieważ nie zawsze farmakoterapia jest w stanie pomóc.
– W tej chwili mamy bardzo dobre narzędzia służące leczeniu, mamy skuteczną farmakoterapię; tylko bardzo drogą. Z tej farmakoterapii na dzień dzisiejszy z 9 mln chorujących Polaków skorzystało 800 tys., czyli niecały procent – zaznaczyła.
O tym, jak wielowymiarowa jest to choroba, mówił także prof. Mariusz Wyleżoł, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości. – Powierzenie leczenia chorych na otyłość konkretnej specjalności medycznej nie sprawdzi się, ponieważ wiedzę w zakresie tego leczenia mają lekarze, którzy są pasjonatami leczenia tej choroby reprezentujący różne specjalności: choroby wewnętrzne, kardiologię, chirurgię, endokrynologię, diabetologię – stwierdził.
O otyłości wreszcie komunikuje się odpowiednio
O tym, jak wygląda sytuacja pacjenta z chorobą otyłościową, mówiła Katarzyna Głowińska, prezeska Fundacji na rzecz Leczenia Otyłości, od lat zmagająca się z chorobą.
– Dostrzegamy ogromną zmianę sposobu komunikowania o chorobie otyłościowej, dzięki działaniom Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości i Fundacji na Rzecz Leczenia Otyłości. Choroba jest w tej chwili komunikowana tak, jak powinna, zgodnie z aktualnymi doniesieniami medycyny. Pamiętajmy, że krzywdzące dla pacjentów jest zawsze powielanie i umacnianie stereotypów, bo choroba otyłościowa to tak naprawdę o wiele więcej niż nadmierna masa ciała, wygląd czy waga
– powiedziała.
Zaznaczyła, że pacjenci coraz częściej dowiadują się o możliwości leczenia, zaczynają wychodzić z cienia. – To jest piękne, dlatego że jesteśmy grupą pacjentów niechcianych, stygmatyzowanych, niewidocznych, przezroczystych – zaznaczyła.
– My nie musimy się tłumaczyć, dlaczego chorujemy na otyłość, my nie musimy się tłumaczyć, dlaczego doświadczamy nawrotu choroby. Otyłość to choroba przewlekła i nawracająca – powiedziała.
KOS BAR innowacja na skalę światową
Ważnym elementem leczenia otyłości w Polsce stał się program KOS BAR, skuteczny, innowacyjny, ceniony na świecie.
– Jego zaletą przede wszystkim jest kompleksowość, zapewniamy choremu wszystko to, co jest niezbędne, żeby przygotować go do operacji, bezpiecznie przeprowadzić operację i opiekować się w kluczowym okresie pooperacyjnym, czyli w pierwszych 12 miesiącach. Uzupełnione jest to postępowaniem rehabilitacyjnym, prowadzonym fachowo, a nie na zasadzie rekomendacji „ruszaj się więcej”, bo taka rekomendacja często prowadzi do inwalidztwa – zaznaczył prof. Wyleżoł.
Innym kluczowym elementem jest koordynacja, czy organizowanie wszystkiego dla chorego. – Chory ma podaną całą ścieżkę terapeutyczną na tacy, a najważniejszą rzeczą jest value based health, który uproszczeniu nazwałbym pakietowym rozliczaniem usług – dodał.
– W naszym systemie opieki zdrowotnej możemy zlecać nieskończoną liczbę badań i konsultacji, za które płatnik musi zapłacić, bo przesłanką nie są wskazania medyczne, tylko dlatego, że „bo płacą”. W KOS BAR wiemy, ile płatnik nam zapłaci, my musimy chorego przygotować i dostajemy zryczałtowaną opłatę. A jeżeli leczymy w sposób dobry i uzyskamy korzystne rezultaty terapeutyczne, to możemy liczyć na niewielką premię za jakość – wyjaśnił prof. Wyleżoł.
Dodał, że wielu specjalistów z innych krajów próbowało wprowadzić takie rozwiązania, ale „nigdzie się to nie udało”. Podziękował dr Małgorzacie Gałązce-Sobotce z Uczelni Łazarskiego za wsparcie i „nauczenie, na czym polega value based healthcare”. – KOS BAR to jest ruch oddolny. My to wymyśliliśmy, chirurdzy bariatrzy, bo dostrzegliśmy taką potrzebę – podkreślił.
Zdaniem dr Małgorzaty Gałązki-Sobotki, dyrektor Instytutu Zarządzania w Uczelni Łazarskiego, w przypadku programu KOS BAR mamy do czynienia z „kunsztem, innowacyjnością i odwagą”.
– Długo kolędowałam w różnych środowiskach, żeby stworzyć takie odważne podejście do konstruowania modelu opieki nad pacjentem. Modelu, w którym świadczeniodawcy w relacji z płatnikiem mówią tak: „My chcemy kompleksowego podejścia, chcemy zrobić wcześniej więcej, a nie później więcej, bo do tej pory na takim podejściu zbudowany był polski system ochrony zdrowia. Zapewne będzie to trochę więcej kosztowało, ale dzięki temu gwarantujemy osiągnięcie oczekiwanych rezultatów” – powiedziała.
Podkreśliła, że przygotowania do uruchomienia programu trwały dwa lata, „wiedzieliśmy, że ma to być czymś zupełnie nowym w podejściu do projektowania interwencji w zdrowiu w polskim systemie ochrony zdrowia”.
W 2019 r. Narodowy Fundusz Zdrowia przygotował raport, który bił na alarm: otyłość staje się jednym z największych wyzwań polskiego systemu ochrony zdrowia, musimy coś z tym zrobić. Wtedy pojawiło się zielone światło ze strony ówczesnego kierownictwa w sprawie finansowania programu KOS BAR – wyjaśniała dr Gałązka-Sobotka.
– Jako ekonomistka powiem, że nieprawdą jest, że nie stać nas na leczenie otyłości, bo gdy pozwolimy rozwinąć się powikłaniom, będziemy musieli inwestować w leczenie nie miliony, tylko miliardy. Im szybciej zaopiekujemy się pacjentem otyłym, tym szybciej zmniejszymy wydatki po stronie powikłań cukrzycy, chorób nerek, nadciśnienia, zawałów, udarów, nowotworów – podsumowała.
Operacja bariatryczna jak onkologiczna
Elżbieta Brzozowska ma za sobą operację bariatryczną. Opowiedziała, jak ważna jest w tym przypadku kompleksowa opieka. – Miałam operację 5,5 roku temu i w tamtych czasach nie było programu KOS BAR. Ja sobie „sama zrobiłam KOS BAR”, a potem POST BAR. Choroba otyłościowa może być porównana do choroby nowotworowej, której tak bardzo wszyscy się boimy. Ale tutaj są narzędzia, które pozwalają monitorować nawrót i ten monitoring trwa wiele lat – powiedziała.
Podkreśliła, że pacjenci z chorobą otyłościową mają do czynienia z tym samym, co pacjenci onkologiczni, czyli hochsztaplerami, którzy pseudosuplementami i dziwnymi metodami próbują chorych uwieść, mówiąc językiem korzyści, których oczekują chorzy.
– Ogromnie cieszę, że tak dużo mówimy o zintegrowanym podejściu do leczenia choroby otyłościowej. Podjęcie tej decyzji było bardzo trudne, w 2018 r. uciekłam przed operacją ze strachu, dopiero w 2019 roku znalazłam pana prof. Wyleżoła i jego sposób komunikacji, podejścia, rozmowy dał mi odpowiedzi na wszystkie pytania – zdradziła.
Farmakoterapia w otyłości
O tym, jak wygląda obecnie farmakoterapia w leczeniu otyłości, opowiedziała prof. Ostrowska.
– Choroba otyłościowa jest chorobą przewlekłą, o ogromnej nawrotowości. Farmakoterapia na początku choroby jest w stanie przywracać fizjologiczne procesy, które uległy zaburzeniu. Przede wszystkim jest w stanie pacjentowi pomóc w leczeniu przyczynowym. Jeżeli jest to zaburzenie biologiczne, czyli zaburzenie neurohormonalne, to leki współczesne są w stanie temu pacjentowi dać poczucie sytości, pracować nad nadmiernym odczuwaniem głodu, po to by kontrolować ilość pożywienia, którą organizm potrzebuje – powiedziała.
Podkreśliła, że przed włączeniem takich leków jest to niezmiernie trudne.
– U pacjenta z chorobą otyłościową bez wsparcia farmakologicznego jest to niemożliwe. Tak duże sygnalizowanie ośrodka głodu sprawia, że pacjent zwykle czuje fizyczny ból albo somatyczne odczucia, które mówią, że on musi zjeść i póki nie przywrócimy fizjologii, czyli poczucia sytości poposiłkowej, pacjent samą woli tego nie osiągnie – wyjaśniła.
To pierwszy mechanizm, który można uzyskać w stosowaniu współczesnej farmakoterapii.
– Farmakoterapia jest potrzebna również w dalszych procesach przywracania fizjologii, które się już zadziały. U dużej grupy pacjentów chodzi o zaburzenia metaboliczne, które wychodzą z patofizjologicznego zjawiska insulinooporności. Te zaburzenia dotyczą zaburzeń gospodarki węglowodanowej albo gospodarki lipidowej i tu współczesna farmakoterapia poprawia wrażliwość tkanek na insulinę, czyli przywraca nam fizjologię, która jest potrzebna po to, żeby te procesy metaboliczne opanować – powiedziała prod. Ostrowska.
Trzecim elementem farmakoterapii to jest możliwość utrzymania rezultatu leczenia. Jak przyznała prof. Ostrowska, kiedyś takie leki nie były dostępne, więc leczyła pacjentów, stosując dopasowane diety, zalecając aktywność i stosując psychoterapię. Efekty pojawiały się na pół roku, a potem mechanizmy adaptacyjne to uniemożliwiały.
Sądziłam, że to jest wina pacjenta, że on nie stosuje się do tych zaleceń, ale teraz wiem, że to była biologia, która mu na to nie pozwalała i tu włączenie tego leku pozwala nam na przywrócenie tych zaburzonych mechanizmów
– zaznaczyła.
Otyłość okiem kardiologa
Jak kardiolog patrzy na otyłość? W jaki sposób można pomóc pacjentom, którzy nie mają dostęp do programu KOS BAR? Z tym zagadnieniem zmierzył się prof. Artur Mamcarz, kierownik III Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii WUM.
– Onkolog powiedziałby, że otyłość jest chorobą onkologiczną; nefrolog, że nefrologiczną, a laryngolog, że laryngologiczną, nie mówiąc o ortopedach, diabetologach, endokrynologach, pulmonologach. Otyłość generuje 200 powikłań, ale tak naprawdę rzeczywiście choroba otyłościowa to choroba układu sercowo-naczyniowego, bo my widzimy konsekwencje otyłości bardzo różne. To są ostre zespoły wieńcowe; pacjent, który choruje na otyłość, prawie zawsze ma nadciśnienie tętnicze, zaburzenie gospodarki lipidowej, nieprawidłowe stężenia cholesterolu. Otyłość to także choroba związana z arytmiami, bo migotanie przedsionków występuje jako kluczowy czynnik ryzyka u pacjentów, którzy chorują na otyłość – powiedział kardiolog.
– Codziennie widzimy pacjentów, którzy mają zatorowość płucną, ostre zespoły wieńcowe, a w czasie którzy trafiają z chorobą leczenia ostrego zawału, dowiadują się, że chorują również na cukrzycę – dodał.
Prof. Mamcarz wspomniał też o coraz większej liczbie dzieci i nastolatków z chorobą otyłościową. – Jeśli czegoś nie zrobimy, to będziemy mieli nie 12, ale 15 i 20 milionów chorych. Szansą jest edukacja nie tylko w szkołach podstawowych, średnich czy na studiach, ale także edukacja lekarzy i edukacja w przedszkolach. Potrzebna jest godzina dla zdrowia w szkole – podkreślił.
Czytaj też:
Wizjonerzy – Reformatorzy Zdrowia 2025. Relacja z gali wręczenia nagród
Systemy monitorowania glikemii pomocne w leczeniu chorych na otyłość
Prof. Mamcarz wspomniał też o coraz większym znaczeniu systemów monitorujących glikemię, które są ważne nie tylko cukrzycy, ale także choroby otyłościowej, zwłaszcza że często obydwie te choroby współistnieją.
– Taki system to doskonała motywacja, pokazuje pacjentowi, w jaki sposób modyfikować styl życia. Stosowanie systemów monitorowania glikemii zmniejsza również ryzyko hipoglikemii, również tych, które wymagają hospitalizacji; jest więc również opłacalne dla systemu ochrony zdrowia. To także lepsza terapia pacjentów z cukrzycą, którzy często mają chorobę otyłościową. Są dowody na to, że stosowanie tych systemów zmniejsza ryzyko wystąpienia późnych powikłań cukrzycy, nie tylko kardiologicznych, ale wszystkich – wyjaśnił.
Podkreślił, że takie systemy to przyszłość leczenia i powinny być wyraźnie rekomendowane.
Potwierdziła to także Elżbieta Brzozowska. – Po operacji zaczęłam tyć, ciągnęło mnie bardzo do węglowodanów i słodkich rzeczy, a jednocześnie ciągle źle się czułam, miałam problemy z koncentracją, pamięcią i brakiem energii. Założyłam system ciągłego monitorowania glikemii, sensor pokazał, że mam po 13 hipoglikemii dziennie, co spowodowało, że natychmiast chciałam to sobie kompensować czymś słodkim. Wprowadzenie nowoczesnego leku w niskiej dawce spowodowało, że udało się wyrównać glikemię, przestałam tyć, a wręcz straciłam na wadze 14 kg – zdradziła.
Debatę komentowała senator Agnieszka Gorgoń-Komor, kardiolog. – Działanie profilaktyczne należy włączyć, żeby otyłość nie wystąpiła, a jak już wystąpi, musimy ją leczyć zgodnie ze standardami – zaznaczyła. Dodała, że żadnego pacjenta z rozpoznaniem choroby otyłościowej nie można zostawić samemu.
– Trzeba wdrażać leczenie oparte na faktach, musimy wiedzieć, czy leczymy zaburzenia w ośrodku sytości, czy jakieś problemy metaboliczne. Trzeba tylko wypracować pewne standardy, chorobę zrozumieć i wskazać, kto powinien się nauczyć leczenia otyłości – podkreśliła.
– Ja jako wieloletni kardiolog też się musiałam nauczyć inaczej podchodzić do tego tematu. Innowacje oferują nam bardzo dużo, jak choćby ciągły system monitorowania glikemii u pacjentów, których rodzice mieli cukrzycę, bo wiemy, że dziedziczymy skłonność do cukrzycy. Ja jako lekarz kardiolog już zbierając wywiad mówię, że być może trzeba byłoby monitorować poziom glikemii, żeby zapobiegać rozwojowi chorobie i późnym powikłaniom – dodała.
– Musimy się tej choroby nauczyć. Lecząc otyłość, zapobiegamy powikłaniom. Cieszę się, że ta choroba wyszła na zewnątrz, że pokazaliśmy pacjentów mających problemy. Bardzo żałuję, że edukacja zdrowotna nie będzie przedmiotem obligatoryjnym – podkreśliła.
W panelu „Otyłość jako choroba cywilizacji XXI wieku. Wyzwanie dla zdrowia, systemu ochrony zdrowia, gospodarki. Skuteczne metody profilaktyki i leczenia”,który odbył się podczas konferencji „Wizjonerzy – Reformatorzy Zdrowia 2025” udział wzięli: Marek Augustyn, zastępca prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia, Elżbieta Brzozowska, prezeska Fundacji Zdrowie i Edukacja-AD Meritum, dr Małgorzata Gałązka-Sobotka, dziekan Centrum Kształcenia Podyplomowego oraz dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego, Katarzyna Głowińska (zdalnie), prezeska Fundacji Leczenia Otyłości, prof. Artur Mamcarz, kierownik III Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii WUM, prof. Lucyna Ostrowska, prezeska Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości, prof. Mariusz Wyleżoł, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości oraz senator Agnieszka Gorgoń-Komor (zdalnie).